Zebe Zebe
1042
BLOG

Mój rok 1945. Wspomnienia (2)

Zebe Zebe Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

 

W 1944 r. alianci - głównie Amerykanie -  przeprowadzali naloty na fabrykę benzyny syntetycznej w Kędzierzynie. Słyszeliśmy odgłosy wybuchów bomb. Pewien żołnierz SS nawoływał nas do mordowania zestrzelonych lotników amerykańskich. Werbował również do SS. Werbunkowi poddawano wszystkich, którzy przekroczyli wzrostem 1,70 m. Kierownictwo obozu wiedziało, że byłem uczniem niemieckiej szkoły ponadpodstawowej i lepiej niż moi rówieśnicy mówiłem po niemiecku, dlatego naciskano na mnie silniej niż na pozostałych, bym się zgłosił „ochotniczo” do SS. Byłem zrozpaczony.
Musiałem stosować wybieg, by się nie zapisać. Kiedy werbownicy przychodzili do naszego oddziału, przechodziłem chyłkiem do grupy, w której już przeprowadzono werbunek, a kiedy przeszli, wracałem szybko do swoich. Wybieg był ryzykowny ale skuteczny, gdyż w ten sposób uniknąłem członkowstwa w SS. Nie wszystkim udało się uniknąć zapisu. Postanowiłem nie wymieniać nigdy ich nazwisk, bo wiem, że ich decyzje nie były dobrowolne, lecz wymuszone. Nie wiem, czy poprzestano na zapisie, czy też powołano tych chłopców do oddziałów SS.
 
Przeżyłem nalot aliantów na dworcu kolejowym w Toszku, dokąd kilku z nas zostało wysłanych po deski zmagazynowane na dworcu. Chowaliśmy się naiwnie za stosami desek. Na szczęście bomby spadły nieco dalej koło budynku dworca. Mieliśmy potem trochę wolnego czasu, który wykorzystałem na zwiedzenie sennego, jak mi się wydawało, miasteczka.  Do domu wróciłem parę tygodni wcześniej niż pozostali chłopcy. Matka przywiozła zaświadczenie o chorobie ojca i wyjednała moje zwolnienie. Pamiętam, że przed zwolnieniem badał mnie pochodzący z Boguszowic lekarz Józef Bulanda, który sprawował nad nami opiekę lekarską.
 
Wielka ofensywa sowiecka zaczęła się 12 stycznia 1945 r. Zmiotła ona niemiecką obronę. Nastąpił paniczny nieuporządkowany odwrót Niemców. Na szosie prowadzącej z Żor do Rybnika widziano uchodzących Niemców, głównie cywilów. Przy przejeździe kolejowym leżał wrak niemieckiego samolotu myśliwskiego. Pędzono także bydło. Ucieczka niczym nie przypominała triumfalnego marszu Niemców na Wschód we wrześniu 1939 r. Samochody były nieliczne. Przeważały wozy ciągnione przez małe koniki huculskie. Wśród uciekających przeważali osadnicy niemieccy, których sprowadzono na gospodarstwa rolne odebrane Polakom a także wszelkiego rodzaju urzędnicy niższej rangi. Przyglądałem się tej ucieczce, gdyż uczęszczałem wtedy do szkoły w Rybniku.
 
22 stycznia rozpoczęła się ewakuacja z Rybnika i okolicy władz niemieckich oraz ludzi o nastawieniu proniemieckim, o nieczystym sumieniu lub też takich, którzy woleli uniknąć działań frontowych. Z Boguszowic uchodzili tylko Niemcy i to nie wszyscy, natomiast opuściła swoje mieszkania większość urzędników niemieckich mieszkających w domach przykopalnianych. Pierwsze odgłosy walk dochodziły do Boguszowic wieczorem, 25 stycznia z Rybnika.
 
Niemcy postanowili bronić odcinka Rudy między Rybnikiem a Pszczyną. Początkowo wydawało się, że ten zamiar się nie powiedzie, gdyż 25 stycznia Sowieci po gwałtownym przygotowaniu ogniem moździerzy i artylerii wtargnęli w pierwszych godzinach nocnych od północy i północnego wschodu czołgami do Rybnika, przekraczając planowaną przez Niemców linię przechwytującą. Sowiecki ogień artyleryjski był tak silny, że obezwładnił początkowo słabą obronę niemiecką złożoną w przeważającej części z volkssturmu i policji wspomaganej przez jednostkę artylerii przeciwlotniczej. Czołgi sowieckie dotarły do centrum miasta. Niemcy bronili się w oddzielnych punktach oporu, nie mających łączności ze sobą. Jednak  udało im się utrzymać te punkty oporu aż do przybycia z południa batalionów strzelców górskich.
 
W bitwie o Rybnik uczestniczyła również niemiecka jednostka artylerii stacjonująca w końcowych dniach stycznia w Boguszowicach . Jednostka ta była uzbrojona w działa samobieżne. Zajęły one miejsce  na łąkach po północnej stronie dzisiejszej ulicy Kolberga w oborze i ostrzeliwały Rybnik. Nie stały tam jednak długo, wnet je namierzono   i odpowiedziano  gwałtownym ogniem artylerii.
 
W tym samym czasie niemiecki żołnierz umieścił także na jedną noc konie w naszej stajni. Spytał się mnie, jak daleko znajdują się Sowieci. Kiedy mu odpowiedziałem, że w odległości trzech kilometrów, przestał zdejmować koniom uprząż.
 
Niemcy dysponowali w Raciborzu ósmą  dywizją pancerną. Otrzymała ona rozkaz natarcia z kierunku  Raciborza na Rybnik. Oddziałom tej dywizji udało się chwilowo zatrzymać Sowietów na obszarze leśnym na północ od linii kolejowej Nędza - Rybnik i uzyskać łączność z batalionem stojącym na lewym skrzydle dywizji strzelców górskich. Około południa 28 stycznia rejon miasta Rybnika został przez Niemców obroniony. Na zachodnim skraju miasta, działania bojowe stopniowo wygasały, natomiast na sąsiednich wschodnich odcinkach niemieckiej obrony Rybnika walczono jeszcze okresami mocno.
Centrum miasta pozostawało w rękach niemieckich i jego obrona była stosunkowo łatwa. Jednak na peryferiach miasta trwały twarde starcia. Sowieci próbowali atakować kilka razy dziennie i po części większymi jednostkami, po części oddziałami uderzeniowymi lub czołgami wtargnąć znowu do miasta. Mimo ataków niemieckich Czerwonoarmiści nie dali się wyprzeć z północnego obszaru Zakładu Psychiatrycznego.
Przed ich odrzuceniem na ten obszar otworzyli bramy zakładu i pozwolili wybiec pacjentom, których los zakończył się tragicznie. Strzelano do nich z obu stron. Niemcy w swoich wspomnieniach piszą, że przez kilka dni w sposób więcej lub mniej planowy urządzali polowanie na obłąkanych, którzy biegali między stanowiskami. 
c.d.n.
 
Mieczysław Kula
Historyk, absolwent UJ w Krakowie, autor książek o tematyce śląskiej, tłumacz literatury niemieckiej, emerytowany dyrektor II LO w Rybniku.
 Uwaga: W oryginale opracowanie zawiera przypisy, rysunki (szkice), zdjęcia i mapy.
 
Poprzednie odcinki:
Zebe
O mnie Zebe

Large Visitor Globe

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura