Zebe Zebe
1112
BLOG

Związkowe fakty i mity

Zebe Zebe Polityka Obserwuj notkę 40

 

Sobota jest ostatnim dniem protestów zjednoczonych sił trzech największych central związkowych – Solidarności, OPZZ i FZZ. Protest nie dotyczy wyłącznie krytyki polityki rządu Donalda Tuska, ale jest także doskonałą okazją do tego, by pokazać społeczeństwu, ze związki zawodowe są potrzebne. Jest to o tyle istotne, bo od pewnego czasu nasila się w Polsce kampania antyzwiązkowa, zorganizowana na niespotykaną dotychczas skalę. Dowodem na to jest inicjatywa byłego członka PIS, a obecnie senatora PO – Filipa Libickiego, który czyni starania, by przyjąć w parlamencie ustawę - jak sam ją określa - „antyzwiązkową”.
Kampania antyzwiązkowa w ciągu ostatnich sześciu lat osiągnęła niebywały propagandowo poziom. Rozwinięto monstrualnie temat zarobków bosów związkowych, szkodliwości związków dla gospodarki oraz modny ostatnio temat destrukcji życia społecznego, co wiąże się jakoby z kiepską kondycją polskiej gospodarki.
 
„Uzwiązkowienie” przedsiębiorstw/firm w których działają ZZ wynosi średnio ponad 95 %. Jedna z central*  przeprowadziła ankietę w ponad siedemdziesięciu firmach zatrudniających powyżej 150 niezrzeszonych pracowników. Zapytano o to, czy gdyby w ich firmie powstały związki zawodowe, czy zapisali by się do nich. Na tak było od 46 do 95 % ankietowanych. Średnia wyniosła 77 %. Z tych danych wynika więc, że wbrew obowiązującej propagandzie ZZ są w Polsce potrzebne.
 
Oddelegowanie
 
Zgodnie z ustawą o ZZ oddelegowanie pracownika do pracy na rzecz związku mieści się w tzw. „widełkach” określających relacje członków związku do ilości osób oddelegowanych.
Do 150 członków – oddelegowanie godzinowe. Tzn. że gdy ilość członków związku  wynosi np. 80, to oddelegowanie dotyczy jednej osoby w wymiarze 80 godzin miesięcznie.
Od 151 do 500 – oddelegowanie jednej osoby na pełny etat
Od 501 do 1000 – oddelegowanie dwóch osób na pełny etat
Od 1001 do 2001 – oddelegowanie trzeciej osoby. Każdy kolejny tysiąc skutkuje oddelegowaniem osoby następnej.
Jak więc widać, skala oddelegowań wcale nie jest oszałamiająca. Przedsiębiorstwo, które zatrudnia ok. 3000 pracowników, czyli duże jak na polskie warunki, oddelegowuje co najwyżej 4-5 związkowców na pełny etat. Oczywiście struktura oddelegowań może być inna zważywszy, że w firmie działa pięć lub trzydzieści organizacji. Może się okazać w skrajnym przypadku, ze nikt nie uzyska pełnego oddelegowania. Warto przy okazji zaznaczyć, że do tych limitów wliczani są działacze central związkowych włącznie z Dudą, Guzem i Chwałką.
 
Reprezentatywność
 
Za reprezentatywne organizacje związkowe uznaje się ogólnokrajowe związki zawodowe, ogólnokrajowe zrzeszenia (federacje) związków zawodowych i ogólnokrajowe organizacje międzyzwiązkowe (konfederacje), które spełniają łącznie następujące kryteria:
    - zrzeszają więcej niż 300 000 członków będących pracownikami,
 -   działają w podmiotach gospodarki narodowej, których podstawowy rodzaj działalności jest określony w więcej niż w połowie sekcji Polskiej Klasyfikacji Działalności (PKD), o której mowa w przepisach o statystyce publicznej
Reprezentatywność, czyli możliwość negocjowania z pracodawcą w zakładzie pracy jest określana minimalną 10-cio procentową ilością członków. Tak więc nie wszystkie zakładowe organizacje siadają do stołu z pracodawcą. Po co więc istnieją ? Są korzystne dla pracodawcy chociażby z tego powodu, że obniżają ilość członków w innych organizacjach zakładowych. To zaś jest w interesie pracodawcy.
 
Płace
 
Pełnoetatowi działacze związkowi zarabiają na poziome średniej z trzech ostatnich wynagrodzeń w co wchodzi waloryzacja zarobków. Pracodawca może podnieść im wynagrodzenie. Takie jego prawo. Nie może zaś go obniżyć.
 
Składki
 
Związkowcy płacą składki. Ich wysokość wygląda różnie nawet w ramach tej samej centrali związkowej w różnych przedsiębiorstwach. Składki są kwotowe lub procentowe w stosunku do zarobku. Ze składek związki opłacają pomieszczenia, które zajmują, sprzęt biurowy, prawników oraz udzielają pożyczek swoim członkom. Część składki przejmują  centrale związkowe na koszty swojej działalności.Niektóre zwiazki prowadzą te działalność gospodarczą, by podreperować budżet.
 
We wspomnianej na wstępie ankiecie zapytano właścicieli   firm o ich stosunek do ZZ. I tu muszę większość czytelników zaskoczyć. Otóż okazało się, że 21 procent z nich nie miało nic przeciw związkom zawodowym w ich firmach. Istotne jest więc pytanie – dlaczego ta jedna piąta ankietowanych przedsiębiorców nie miała nic przeciwko. Okazało się, że i ich załogi przynajmniej w połowie  nie odczuwały takiej potrzeby. Odpowiedź na to pytanie jest wprost beznadziejnie trywialna.
Właściciele  tych firm to czołówka polskiej innowacyjności. Warunki pracy w tych firmach zdecydowanie należą do standardów światowych – płace też. Pracownicy posiadają specjalne pakiety socjalne oraz zdrowotne dotyczące także ich rodzin.
Czy Polskę dziś uzdrowi liberał Libicki, który chyba nie ma zielonego pojęcia co robi, czy też wprost przeciwnie – powinniśmy uchwalić ustawę „prozwiązkową” ?
Zapewne decyzja powinna leżeć gdzieś po środku.
Jak na razie jesteśmy za biedni, by rezygnować ze związków zawodowych.
 
Autor nie jest członkiem jakiegokolwiek związku zawodowego.

* nie mam zgody na ujawnienie nazwy centrali związkowej

Zebe
O mnie Zebe

Large Visitor Globe

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka