Zebe Zebe
829
BLOG

Jak pieniądze są topione w asfalcie na A1

Zebe Zebe Polityka Obserwuj notkę 9

 

Wydaje się, że skandaliczna budowa odcinka autostrady A2 z Łodzi do Warszawy jest przykładem na brak kompetencji, brak rozeznania oraz na beztroskę w wydawaniu publicznych pieniędzy. Spór z chińską firmą COVEC, który nie zakończył się jak na razie sukcesem GDDKiA, a i prawdopodobnie takim sukcesem się nie zakończy, jest jaskrawym przejawem dyletanctwa ludzi zatrudnionych w dyrekcji GDDKiA.
 
Warto przypomnieć, że po objęciu władzy przez PO, ówczesny minister Grabarczyk wymienił cały zarząd tej instytucji, upychając na stanowiska ludzi z uprzednio dobranego klucza partyjnego lub też jak kto woli, około partyjnego. Wymiana kadry w aspekcie autostrad, miała być propagandowym sukcesem Platformy Obywatelskiej, czyli jej sztandarowym projektem. Dlatego też zabrano się na dzień dobry do analizy stanu prac na autostradach.
Sprawa odcinka A2 nie jest jednak największym skandalem zaistniałym na odcinku  budowy dróg i autostrad.
Takim skandalem jest budowa autostrady A1 łączącej  Polskę z Czechami. Chodzi głównie o odcinek 18 km, który ma połączyć Gorzyczki z czeską autostradą, która powstała już dobrych kilka lat temu.
 
Przetarg na ten odcinek wygrała austriacka firma Alpine Bau GmbH. Firma sprawiła jednak nowej dyrekcji sporo kłopotów, bo zakwestionowała niektóre rozwiązania konstrukcyjne, wskazując, że grożą one katastrofą budowlaną. Chodziło o most MA 532 i MD 532.1. Taka postawa Alpine Bau stawiała pod znakiem zapytania wybudowanie tego odcinka autostrady do połowy 2011 roku, co dla nowych decydentów okazało się jak na owy czas nie do przyjęcia, pomimo tego, że firma gwarantowała oddanie autostrady, po przeprojektowaniu odcinka do marca 2012.
W odpowiedzi GDDKiA wysłała na budowę swoich kontrolerów, którzy nie zajęli się bynajmniej sprawą mostu, bo ich zadaniem było co innego. Miano udowodnić, że opóźnienia są wynikiem braku organizacji pracy wykonawcy. W  efekcie w roku 2009 wypowiedziano  firmie Alpine umowę kontraktową. Firma zaskarżyła decyzję i zażądała 1.1 mld zł odszkodowania. Sprawa jest w toku.
 
Koronnym argumentem w sądzie są   zeznania prof. Kazimierza Flagi z Politechniki Krakowskiej, autorytetu w dziedzinie budowy mostów, który na zlecenie GDDKiA przygotował ekspertyzę dotyczącą mostu MA 532. Profesor przyznał przed sądem - co opisał "Dziennik Gazeta Prawna" - że projekt mostu był nietypowy i Austriacy mogli mieć wątpliwości, czy go budować.  Nigdzie w literaturze nie znalazłem mostu na autostradzie o szerokości 38 metrów. Najszerszy miał 35, a standardem są konstrukcje 15-20-metrowe – potwierdził  w rozmowie z "Gazetą" prof. Flaga.
 
Wcześniej podobne uwagi do projektu mieli prof. Alfred Pauser z Uniwersytetu w Wiedniu oraz prof. Jan Biliszczuk z Politechniki Wrocławskiej, którzy przygotowali swoje opinie na zlecenie firmy Alpine Bau. Obaj zwracali uwagę, że w projekcie zastosowano rozwiązania "niespotykane w literaturze światowej", a prof. Paser stwierdził nawet, że "nie można wykluczyć złamania się płyty i zagrożenia życia osób zatrudnionych na budowie".
 
W sierpniu 2010 odbył się ponowny przetarg na wykonanie feralnego odcinka. Do przetargu przystąpiło 7 firm, w tym ponownie Alpine Bau.
Zwycięzcą przetargu po okresie 8 miesięcy od zerwania kontraktu  okazała się … Alpine Bau.
Spółka zażądała ponownie przeprojektowania mostu i otrzymała zapewnienie z GDDKiA, że sprawą się zajmą. Tymczasem sprawa do dziś pozostała martwą.
Podczas budowy mostu miały miejsce dwie awarie:  22 grudnia 2010 i 13 marca 2011. Pierwsza z nich, która polegała na wyrwaniu bloku kotwiącego podczas naprężania jednej z lin, została już według drogowców naprawiona. Druga awaria polegała na odspojeniu fragmentu betonu z dolnej części płyty mostu.
Po pierwszej awarii Alpine Bau zgłosiła awarię do śląskiego nadzoru budowlanego.
 
W poczuciu odpowiedzialności za bezpieczeństwo realizacji obiektu oraz po wyczerpaniu dostępnych sposobów 3 marca 2011 r. zwróciliśmy się do Nadzoru Budowlanego oraz Prokuratury Okręgowej w Gliwicach wskazując na groźbę katastrofy budowlanej realizowanego obiektu mostowego. W następnych miesiącach wielokrotnie informowaliśmy Nadzór Budowlany oraz inwestora o ryzyku uszkodzenia konstrukcji nośnej mostu oraz pogorszenia przydatności użytkowej obiektu - napisano w oświadczeniu. Jak twierdzi wykonawca, GDDKiA do tej pory nie przedstawiła ekspertyzy potwierdzającej jej stanowisko o braku błędów projektowych.
 
10 kwietnia tego roku Śląski Wojewódzki Inspektorat Nadzoru Budowlanego w Katowicach wstrzymał roboty na moście autostradowym MA532 powstającym na liczącym 18,3 km odcinku A1 od węzła Świerklany do granicy z Czechami w Gorzyczkach. Jako powód wskazał wykonywanie robót w sposób mogący spowodować zagrożenie bezpieczeństwa ludzi lub zagrożenie mienia. Inspektor nakazał też GDDKiA wykonanie stosownych ekspertyz.
Jak poinformowała rzeczniczka Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad Urszula Nelken, GDDKiA uznała postanowienie śląskiego inspektora za bezpodstawne i zaskarżyła je do Głównego Inspektora Nadzoru Budowlanego.
Nadzór budowlany ma 30 dni na ustosunkowanie się do odwołania GDDKiA.
Cała ta sprawa świadczy jak najgorzej o urzędnikach GDDKiA, było nie było pobierających spore pensje za swoją działalność.
 
Ten feralny, 18 km odcinek jest krzyczącym dowodem na to, że połączenie z Czechami przed Euro 2012 było możliwe.Dziś zaś jest nierealne.
Trudno uwierzyć, że winę za wszystko ponoszą wykonawcy. Tak w przypadku A1, jak i A2.
To wszystko jednak czubek góry lodowej. Nie o wszystkim wiemy, bo któż  by się nami obywatelami przejmował tak w dyrekcji GDDKiA,  jak też i w samym rządzie. Brak przejrzystości w kwestii wykorzystania pieniędzy podatników, jawne marnotraswo w połączeniu z systematycznym podnoszeniem podatków przez rząd Donalda Tuska składa się na nasz poziom życia.
W końcu to my za wszystko zapłacimy, a nie urzędnicy ministerstwa czy  centrali, którzy i tak swoje premie dostaną.
Zebe
O mnie Zebe

Large Visitor Globe

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka