1
1
Zebe Zebe
7952
BLOG

Bitwa o Rybnik oczami Niemców

Zebe Zebe Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 12

 

 Przedstawiam opis  walk pomiędzy Niemcami a Armią Sowiecka na górnym Śląsku oczami Niemców. Chodziło mi o walki w okolicach Rybnika. Ostatecznie Armia Czerwona wkroczyła do Rybnika 11 marca 1945 roku. Walki trwały jednak od trzeciej dekady stycznia.
 
Dane zaczerpnąłem z książki  Georga  Guntera, Ostatni Wawrzyn: Wstęp do historii: Historia walk na Górnym Śląsku od stycznia do maja 1945, Augsburg 1974. Tłumaczenie Mieczysław Kula, korekta moja.
----------------------------------------------
Pomimo pogardy dla śmierci  walki 20 dywizji pancernej  w obszarze Gliwice – Hindenburg (Zabrze), mimo rozpaczliwych prób uniemożliwienia przedarcia się Rosjan na odcinku Przemszy -  na wschód i południowy wschód od Katowic - opór już nie mógł  trwać zbyt długo: z meldunków sytuacyjnych wynikało, że okrążenie stacjonujących w okręgu przemysłowym na Górnym Śląsku  związków 17 armii  z godziny na godzinę stawało się coraz bardziej odczuwalne.
Dla generała Schulza, rodowitego Ślązaka z Schlesisch - Nettkow w powiecie Grünberg (Zielona Góra), stało się  oczywiste wyjaśnienie przełożonym  bezmyślności dalszego „ utrzymania się  do końca”, co należało niewątpliwie przyrównać do   „utrzymania aż do zagłady”. Dowództwo 17 Armii wystąpiło więc  po raz pierwszy do Grupy Armii   o zgodę na wycofanie się na nową linię, która biegła od Bielska poprzez tereny na wschód od Pszczyny na  kierunku Rybnik – Koźle (Kędzierzyn – Koźle).
Nowa linia frontu została uzgodniona  z grupą operacyjną  Heinrici, która przynajmniej w jej południowej części była dosyć wystarczająco odsadzona od przeciwnika .
By plan się powiódł,  musiała być wydana  bezzwłocznie zgoda na wycofanie mocno naciskanych w okręgu przemysłowym związków wojskowych,  na odcinek – rzeki  Rudy pod Rybnikiem , a Pszczyną -   czas bowiem pracował na korzyść   Sowietów ( im dłużej najwyższe dowództwo niemieckie zwlekało z podjęciem realnych  decyzji).    
Już wieczorem 25.1. zaproponowana linia przechwytująca została pod Rybnikiem przez sowieckie siły pierwszego uderzenia  nie tylko osiągnięta,   lecz w pierwszym ataku także przekroczona. Porucznik dr Schmid, pisze, jak Rosjanie (der Russe) po gwałtownym przygotowaniu ogniowym za pomocą moździerzy i artylerii wtargnęli  w pierwszych godzinach nocnych (od północy i północnego wschodu )ze swoimi  czołgami do Rybnika. Nieprzyjacielski ogień przygotowawczy był tak mocny, że generał Hundt musiał przenieść swoje stanowisko bojowe do piwnicy rejonowej komendy wojskowej. Obrona miejscowa złożona przeważającej części ze słabego volkssturmu i policji wpadła wnet razem z kanonierami oddziału przeciwlotniczego  w ciężkie tarapaty.
 W mieście tworzyły się stopniowo -  wokół mocno dających się we znaki sowietom dział -  uwikłane w zaciekłe walki punkty obrony, które najczęściej nie posiadały łączności , więc ponosiły  ciężar samotnej walki, czasem aż do ostatniego granatu i naboju. Nawet dowódca oddziału dział przeciwlotniczych czasami nic nie wiedział o swoich żołnierzach. Pochłonął ich ogień szalejącej bitwy.
Dr. Schmid nie zapomniał pewnego  epizodu. Było około północy, kiedy pojawił się nagle na stanowisku bojowym w piwnicy rejonowej komendy wojskowej pułkownik Erdmann. Jego mundur był zabrudzony. Dym i pył po wybuchu zostawiły także ślady na jego twarzy. Podniecony i w tym momencie widocznie bezradny, chciał mówić z generałem Hundtem.  Schmid zapytał, co byłoby ważnego do przekazania generałowi i otrzymał odpowiedź,  że rosyjskie czołgi dopiero co „wystrzelały” Erdmana  z jego stanowiska bojowego. Na dodatkowe pytanie : „Gdzie są pańskie działa i oficerowie pańskiego sztabu”,  pułkownik Erdmann zareagował tylko bezradnym  wzruszeniem ramion…
Schmid, który znał zbyt dobrze bieżące kłopoty generała Hundta i chciał oszczędzić swojemu szefowi dalszych złych wieści, odpowiedział  dowódcy dział przeciwlotniczych, że byłoby chyba lepiej, gdyby oszczędził  generałowi tych hiobowych wieści. Raczej powinien on próbować zebrać swoich ludzi i w miarę możności i podjąć dalsza walkę.
Pułkownik wyszedł  w noc, która była oświetlona od palących się budynków i płonącego ognia wystrzeliwanymi racami świetlnymi  , przepełznął przez deszcz pocisków i odłamków do przypuszczalnych punktów obronnych, zebrał swój sztab na nowo , wydawał polecenia i rozkazy, stał razem z walczącymi   kanonierami swojego oddziału,  aż do przybycia batalionów strzelców górskich .
 
Oddziałom 8 dywizji pancernej nacierającym z odsieczą spod  Raciborza na kierunek  Rybnik,  udało się chwilowo zatrzymać Rosjan  na obszarze leśnym na północ od linii kolejowej Nędza - Rybnik i uzyskać łączność ze stojącym na lewym skrzydle dywizji strzelców górskich,  batalionem kapitana Schülke.
Około południa 28 stycznia rejon miasta Rybnika został właściwie odbity. Na odcinku batalionu Schülkego, na zachodnim skraju miasta, działania bojowe stopniowo się uspokajały, natomiast na sąsiednich odcinkach dalej trwały walki.  Kapitan du Bois wspomina: „O ile odzyskanie Rybnika na moim odcinku było stosunkowo łatwe, o tyle były twarde ciągle starcia obronne na peryferiach miasta. Rosjanie próbowali kilkakrotnie dziennie, po części większymi jednostkami, po części oddziałami uderzeniowymi lub czołgami wtargnąć znowu do miasta”.
 
Jednak z północy ( rejon Zakładu Psychiatrycznego, dziś ulica Gliwicka) czerwonoarmiści nie dali się wyprzeć. Zanim zostali wyparci, otwarli bramy zakładu i pozwolili wybiec pacjentom. Kapitan du Bois melduje, że żołnierze jego jednostki jeszcze przez kilka dni w sposób więcej lub mniej planowy urządzali polowanie na „obłąkanych”, którzy biegali między stanowiskami bojowymi.
 Wewnątrz strefy ( na skraju Szpitala Psychiatrycznego), która pozostała obsadzona przez przeciwnika, znajdowała się wieża ciśnień. W tej wieży zagnieździli się rosyjscy snajperzy. I i II batalion 2 pułku strzelców górskich  „doznał przez to za dnia nieznacznych strat”. Nawet stanowisko bojowe kapitana du Bois które było urządzone w odległości 400 do 500 metrów od tej wieży,  w budynku przy rybnickim placu targowym, znajdowało się pod wycelowanym ogniem karabinowym, zanim „ciężkie działo przeciwlotnicze pułkownika Erdmanna, zacząwszy od góry wierzy, rozstrzelało piętro po piętrze. 
Według zeznań,  sowieci przetrzymywali w wieży niemieckich (?) cywilów jako zakładników. Było jasne, co chcieli przez to osiągnąć: niemiecka artyleria miała odstąpić od zrównania wieży z ziemią. Niemcy jednak nie mogli sobie pozwolić na pozostawienie tego snajperskiego stanowiska w spokoju.
 
Meldowano o dalszym akcie okrutnego prowadzenia wojny: Żołnierze  podeszli po przeciwuderzeniu, które wyparło Rosjan z północnego obszaru miasta, także do domu drobnego ogrodnika, który tam mieszkał (naprzeciw nowego cmentarza). Znaleźli ogrodnika i jego 24 letnią córkę martwych, i starego umierającego inwalidę, który był czynny w ogrodnictwie jako pomocnik. Ten stary człowiek mógł jeszcze opisać, jak został zabity 65 letni ojciec dziewczyny, kiedy śpieszył z pomocą swojej dręczonej córce. Także inwalida chciał pomóc dziewczynie, którą nieprzyjacielscy żołnierze brutalnie zgwałcili i został ciężko ranny.
 
Natarcie na północno – wschodnim odcinku , doprowadziło do odzyskania   dzielnicy Paruszowiec. Tak samo udało się trochę dalej na wschód uwolnienie Huty „Silesia”, oddalonej o 2 kilometry od rybnickiego centrum. Najważniejsze maszyny, przede wszystkim tokarki do produkcji amunicji, mogły zostać przez Niemców „w pełnym spokoju” wymontowane i przewiezione do Wodzisławia.
Rybnik był więc znowu w rękach niemieckich. Pułkownik Erdmann i generał major Hundt, dwaj odważni przywódcy zasłużyli sobie na krzyż rycerski.  
 
By przeprowadzić z powodzeniem atak na Rybnik,  8 dywizja pancerna  musiała postawić wszystko na jedną kartę. Nie mogło być mowy o kompletnym, tzn. wystarczającym zabezpieczeniu całej 20- kilometrowej linii między Rybnikiem , a kierunkiem północnym w stronę Gliwic. To po prostu nie było możliwe. Bardziej równomierne przesunięcie akcentów - szczególnie także stabilizacja prawie zupełnie obnażonej zewnętrznej flanki zachodniej,  stawało się możliwe dopiero po pewnej stabilizacji położenia w chwilowym punkcie ciężkości – Rybniku. Jednak z każdym rozproszeniem sił zmniejszały się możliwości utrzymania linii frontu.  
 
Sukces obronny na całej szerokości był prawie nie do pomyślenia. To czego oczekiwano od tej jednej, nawet dobrej lub pozornie dobrej dywizji, leżało wyraźnie poza obrębem jej wyczerpanych możliwości. Sytuacja była więc co najwyżej chwilowa.
Na linii Racibórz - Rybnik - Pszczyna – Bielsko operowała teraz 17 Armia, jak również grupa operacyjna  Heinricis, która po ostatecznym odejściu sprzymierzonych Węgier,  znowu oficjalnie nazywała się „1 Armia Pancerna”.
W Rybniku, gdzie po pełnym odzyskaniu miasta i dodatkowego terenu trwały nadal twarde walki obronne z nieprzyjacielem uderzającym kilka razy dziennie, tereny na obrzeżach nie były do utrzymania. Dzielnica Paruszowiec na północnym wschodzie, przeszła ostatecznie w ręce Rosjan. Tak samo obrona położonych w kierunku północnym kompleksów zakładu psychiatrycznego okazała się niemożliwa i z uwagi na nowy przebieg pozycji na północnym obrzeżu miasta , bezsensowna.
 
Stu policjantów, którzy zostali podporządkowani  1 batalionowi 2 pułku strzelców narciarskich, dowódca batalionu przeznaczył do służby patrolowej na terenie miasta.  Kapitan du Bois wyjaśniał, dlaczego nie odważył się wcielić tych ludzi do oddziału frontowego swojego batalionu: „Chodziło tu o starych funkcjonariuszy, którzy pochodzili z zajętych przez Rosjan miast Gliwice – Hindenburg – Bytom, Tak, jak ze swych rejonów szybko uciekli, bez żadnego ekwipunku, wielokrotnie tylko w długich spodniach, często tylko z czapką z daszkiem, zostali wcieleni do tej setki. Ich uzbrojenie składało się tylko z pistoletów i starych norweskich strzelb i amunicji do 5 –10 strzałów. Tymi ludźmi, bez żadnej wartości bojowej i bez żadnego morale miałem wzmocnić moje HKL”.
4 lutego  udało się Rosjanom na odcinku (1.12)  włamanie czołgowe, które jednak w tym samym dniu zostało odparte; nieprzyjacielskie czołgi zostały zmuszone do odwrotu, kiedy natarcie następującej , sowieckiej piechoty zaległo w ogniu strzelców górskich. W czasie tych walk kapitan du Bois został ranny w lewe górne ramię odłamkiem granatu czołgowego, kazał ramię umieścić tylko w pętelce i został nadal przy swoim batalionie. Jako adiutant pomagał mu wówczas porucznik Stefan.
 
Zaufanie, które żywiła ludność cywilna szczątkowego powiatu Rybnik, musiało być duże: kobiety, które uciekły ze swoimi dziećmi, po sukcesach obronnych Niemców i odczuwalnej stabilizacji, zdecydowały się w lutym na powrót do miejsc zamieszkania. Chłopi przyrządzali w przyjęty sposób nawóz i materiał siewny i widzieli już w wyobraźni puszczanie nowych pąków i być może i żniwa.
Z początkiem drugiej połowy lutego nacisk nieprzyjaciela na front 1dywizji strzelców narciarskich stopniowo malał, i na odcinku Rybnik – Racibórz doszło do pewnego uspokojenia. Strzelcy górscy mogli pogrzebać swych martwych towarzyszy.
Po odejściu strzelców górskich byłaby potrzebna znów przynajmniej jedna dywizja, by skutecznie bronić stanowiska na przyczółku frontowym w Rybniku w ich dotychczasowym przebiegu. Ponieważ jednak osłabiona 68 dywizja piechoty   generała porucznika Scheuerpfluga, której przypadł rejon frontu rybnickiego, miała jeszcze do utrzymania swój dotychczasowy odcinek południowo-wschodni w kierunku Żor, musiała z konieczności przeprowadzić na wysuniętym i nieprzejrzystym froncie pod Rybnikiem korekturę przebiegu stanowisk. 68 dywizja piechoty była tak samo, jak sąsiadująca z nią 75 dywizja piechoty (Arning), doświadczona w walce z sowieckim przeciwnikiem  (stacjonowała od pierwszego dnia wojny w Rosji).
 
Kiedy śledzi się drogi tych obu dywizji w pismach i raportach bojowych i ze sobą porównuje, to okaże się, że walczyły one w zwycięskich i mniej zwycięskich, ciężkich czasach na wskroś często ramię przy ramieniu. Opowiada się, że żołnierzom 68 dywizji piechoty  stacjonującym  na obszarze Rybnik – Żory jednostki rosyjskie były bardzo dobrze znane  z wcześniejszych akcji bojowych w Rosji.  Niemieccy radiotelegrafiści znali na przykład imiona kobiecych rozmówczyń telefonicznych lub radiowych po stronie przeciwnej. 
 
Ciężkie rosyjskie natarcie z 23 marca z obszaru Żor odrzuciło front obrony Niemców aż do terenu dworca kolejowego na północny wschód od Wodzisławia. W tym samym dniu przybyły koleją na teren walki oddziały sprowadzonej jako wzmocnienie 715 dywizji piechoty. Widocznie transport został zaskoczony przez przełamanie sowieckie. Ze złożonego sprawozdania wynika, że już w czasie przybycia gwałtowny atak ogniowy wroga spowodował wśród żołnierzy 715 dywizji piechoty, którzy przybyli z włoskiego teatru działań wojennych, dla których więc front wschodni był czymś nowym, „straszliwe straty”.
Jednak sam fakt braku doświadczenia w walce z rosyjskim przeciwnikiem nie wywołałby koniecznie dla tej dywizji dalszego nieszczęścia i w końcu tragizmu. Spod Pragi  w najwyższym pośpiechu,  prawie nie uzbrojona i niewystarczająco przygotowana do nadchodzących zadań, została pochopnie wysłana na front wschodni.
 
Brakowało jej jeszcze dużo, na przykład amunicji dla artylerii. Generał v. Rohr przestrzegał dobitnie, meldował swoje uwagi pułkownikowi jednostki pancernej Haxowi, na którego odcinku frontu dywizja miała być wprowadzona  obok 4 dywizji grenadierów. Nie znalazł posłuchu dla swoich postulatów, by poczekać z wprowadzeniem do walki  jego 715 dywizji piechoty, gdyż   w jej teraźniejszym stanie mogła zostać przez rosyjską lawinę atakującą łatwo rozjechana.
 
715 dywizja piechoty została rozjechana i rozbita. I nie dosyć na tym, że dywizja została stosownie do reguł wepchana w nieszczęście: ci, którzy nie dali jej dla budowy pełnej siły uderzenia koniecznego czasu, spieszyli się teraz z przygotowaniem jej wielkiego wstydu. Najpierw niewinny generał v. Rohr bez postępowania sądu polowego „na mocy zarządzenia Führera” został zdegradowany do pułkownika. Drugi, ważny do 20 kwietnia (urodziny Hitlera) „rozkaz Führera” zmuszał żołnierzy 715 dywizji piechoty do złożenia ich odznaczeń i odznak honorowych. Oprócz tego nie można było żadnemu żołnierzowi, także żadnemu, który się odważnie ofiarował, został ciężko ranny i konał, nadać odznaczeń. 
---------------------------------------
Armia Czerwona zwycięskie  natarcie na Rybnik  wykonała 11 marca 1945. Po wyzwoleniu mieszkańcy wracali do miasta dopiero 30 marca 1945, natomiast rybniccy Niemcy osiedlili się w Niemczech. Zniszczone było 25% zabudowy miasta.

Zobacz galerię zdjęć:

2
2 3 4 5 6 7 8
Wszystkie zdjęcia z:
Georg Gunter. - Darmstadt : J.G.Blaschke ; Augsburg : Oberschlesischer Heimatverlag, cop. 1974. - 468 s., [64] s. tabl. : il. ; 21 cm. - (Veroffentlichung der Oberschlesischen Studienhilfe e. V. in Zusammenarbeit mit der Landsmann
Zebe
O mnie Zebe

Large Visitor Globe

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura