Zebe Zebe
826
BLOG

Bitwa o "Miasto na bagnach" (2)

Zebe Zebe Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

Generał Purkajew chciał zdobyć miasto z marszu. Już na początku okazało się to niemożliwe, więc zaczął je planowo niszczyć artylerią i bombardować z powietrza. Dzień w dzień trwały naloty. Dom za domem, schron za schronem, ulica za ulicą popadały w zgliszcza.

Niemiecka załoga Wielkich Łuków była skąpo zaopatrywana w żywność i amunicję z powietrza tzw. bombami zaopatrzeniowymi.  Ponieważ zbyt dużo zrzutów lądowało poza obszarem miasta,  po raz pierwszy podczas wojny Niemcy użyli do zrzutów szturmowe  stukasy. Ograniczało to jednak ilość dostarczanej żywności, lekarstw i amunicji.

Cztery dywizje strzeleckie i brygada pancerna - pod dowództwem generała Purkajewa - przystąpiły 13 grudnia - po silnym ogniu artyleryjskim - do generalnego natarcia na zachodnią część miasta. Walczono zaciekle o most na Łowaci. Rosjanie mieli dziesięciokrotną przewagę nad niemiecką kolumną saperską. Rosyjskie kompanie wciskały się nieustannie w mały niemiecki przyczółek. Były stale odrzucane w walce wręcz rydlem, bronią przyboczną i granatem ręcznym.

Dwa dni po wigilii Bożego Narodzenia - 26 grudnia 1942 r. - Sowieci przystąpili z mocnymi siłami pancernymi także do natarcia z południa i południowego zachodu. W zaciekłych walkach o domy wywalczyli dla siebie wąski pas przebiegający poprzecznie przez miasto. Sztuka po sztuce likwidowali ciężką broń piechoty i działa obrony przeciwpancernej. Tym sposobem torowano drogę czołgom.

 Sowieckie bataliony strzelców walczyły nader odważnie. Wyróżniali się oddaniem głównie komsomolcy, fanatyczni młodzi komuniści. Żołnierz Aleksander Matrosow z 254 strzeleckiego pułku gwardii otrzymał pośmiertnie tytuł „Bohatera Związku Sowieckiego”.

Matrosow zginął przed niemieckim bunkrem, przykrywając własnym ciałem lufę karabinu maszynowego. Uczepił się końca kaemu, a jego ręce opasywały go także gdy był już martwy. Bunkier został zdobyty.

 W ostatnich dniach grudnia 1942 r. walczyły jeszcze dwa punkty oparcia: cytadela i dworzec. W cytadeli dowodził kapitan Darnedde, dowódca zapasowego batalionu polowego 83 dyw. piech.  Bronił się z 427 ludźmi na obszarze nie większym już niż 100 na 250 metrów.

Na dworcu, we wschodniej stronie miasta, utrzymywał się podpułkownik von Sass z 1000 ludzi rozlokowanych w gruzach budynków kolejowych i koszar. Niemcy nadal liczyli jednak na odsiecz. Nadzieja ta pozwalała im wytrzymywać napór pomimo zimna i głodu, którego doświadczali.  Z czterdziestu pięciu bomb zaopatrzeniowych cel osiągnęło tylko siedem, a trzysta koni, które pierwotnie znajdowały się w mieście, dawno zjedzono. Bochenek chleba przypadał na dla dziesięciu ludzi. Dwudziestu żołnierzy musiało się dzielić puszką mięsa.

Trudno sobie wyobrazić, że ci ludzie przetrwali. Jak w wielu przypadkach na frontach II wojny światowej - walczyli wydawałoby się, że bez sensu. A jednak walczyli o swoje życie. Nie mieli czasu na pochowanie zmarłych. Ranni leżeli pomiędzy gruzami. Woda do picia musiała być sprowadzana ze stawu przed wałem, a w nim znajdował się zniszczony sowiecki czołg ze zwłokami załogi.

W obliczu nieuchronnej klęski dowództwo niemieckie zdecydowało się na ostatnia próbę ocalenia resztek obrońców miasta-twierdzy. Zdecydowano o przerwaniu sowieckiego okrążenia w celu wyprowadzenia niedobitków.

 

Podczas gdy generał Kurt von der Chevallerie utrzymywał dywizjami swojego 59 korpusu front osłonowy wokół Witebska, generał Wöhler, były szef sztabu generalnego 11 armii, utworzył grupę odsieczną, która 24 grudnia dotarła na odległość dziesięciu kilometrów od Wielkich Łuków.

Grupy bojowe wzmocnionego 76 pułku grenadierów pancernych, 10 pułku czołgów i 237 oddziału dział szturmowych utworzyły klin z odsieczą przez Nowo Sokolniki. Jednakże pojazdy i ludzie ugrzęźli w głębokim śniegu ponosząc dotkliwe straty. Wöhler pomimo tego nie ustąpił.

Austriacka 331 dywizja piechoty - pod dowództwem generała porucznika Franza Beyera - dotarła na cztery kilometry do zachodniego krańca Wielkich Łuków.

9 stycznia Niemcy wykonali ostatnia próbę przerwania okrążenia. Grupa bojowa – major Tribukait - przystąpiła wyposażona w czołgi, działa szturmowe i transportery opancerzone - do natarcia na oblężoną  „twierdzę na bagnach”. Ryzyko to podjęło kilka opancerzonych transporterów z 8 dywizji pancernej, do tego czołgi I oddziału z 15 pułku pancernego i działa szturmowe wzmocnionego 118 oddziału pancernego.

Niemcom udało się przerwać sowiecki pierścień wokół miasta nie ponosząc praktycznie strat. Piętnaście pojazdów opancerzonych w asyście czołgów znalazło się wewnątrz  twierdzy. Jednak losem rządzi także przypadek. Podobnie było i tym razem. Gdy Sowieci zorientowali się w sytuacji, skoncentrowali ostrzał artyleryjski w miejsce, do którego dotarła odsiecz.

Tribukait rozkazał natychmiast swoim czołgom wycofać się z pola ostrzału. Tymczasem jeden z jego czołgów został unieruchomiony na wjeździe do twierdzy, blokując reszcie wyjazd. Pancerna odsiecz   Tribukaita znalazła się w śmiertelnej pułapce. Czołg za czołgiem stawał się ofiarą sowieckiej kanonady. Żołnierze, Tribukaita - którzy przeżyli - i czołgiści dołączyli do niemieckiej załogi miasta. 15 Stycznia próbował jeszcze raz dojść do twierdzy batalion spadochroniarzy, jednak przedsięwzięcie się nie powiodło.

16 stycznia czołgi Rosjan stały u bram twierdzy. Major Szwabe poddał się. Także podpułkownik von Sass złożył broń na swoim zbombardowanym stanowisku bojowym.

Gdy generał Wöhler dowiedział się o położeniu w jakim znaleźli się niemieccy żołnierze, postanowił zakończyć walkę o miasto. Telegrafował przez radio do majora Tribukaita, który jako oficer najstarszy w służbie, pełnił od 9 stycznia dowództwo, by „przebijać się na zachód do własnych linii”.

Załoga twierdzy przystąpiła do próby wyrwania się z okrążenia o godzinie 2 w nocy. Było ich jeszcze tylko 180. Wszyscy wiedzieli, o co toczyła się gra. Przełamali trzy linie sowieckie. Pokonali stanowisko artylerii przeciwpancernej i dwa gniazda kaemów.  Przełamali obsadę rosyjskiego punktu zwiadowczego i przybyli w końcu o godzinie 5: 30 z siedmioma jeńcami na niemiecką stronę frontu.  Rannych pozostawiono samych sobie – osiemnastu z grupy trzydziestu udało się przebić przez okrążenie. Ze wschodniej części Wielkich Łuków przebiło się przez okrążenie ośmiu żołnierzy z tysiąca pozostałych przy życiu.

Tekst powstał w oparciu o książkę Paula Carella „Spalona Ziemia”. Książka nie została przetłumaczona na język polski.

Paul Carell (właściwie Paul (Karl) Schmidt.  Od 14 stycznia, 1984 jako Paul Schmidt-Carell. Urodzony 2 listopada, 1911r. w Kelbra. Zmarł 20 czerwca 1997r. w Rottach-Egern. Był niemieckim dyplomatą, dziennikarzem i autorem książek opisujących wydarzenia II wojny światowej. Był rzecznikiem prasowym ministra spraw zagranicznych Joachima von Ribbentroppa i Obersturmbannführerem SS. W 1950r. pracował dla Die Zeit i dla magazynu Der Spiegel, a od lat 1960-tych publikował artykuły dla wydawnictwa Axel Springer. Do śmierci Springera w 1985r. funkcjonował, jako jego osobisty doradca i szef bezpieczeństwa. W latach 1960-tych,  dzięki książkom o drugiej wojnie światowej, w szczególności o operacji Barbarossa został  autorem bestsellerów wydawanych w Niemczech.

Cz.1:

http://blogpublika.com/2015/08/23/bitwa-o-miasto-na-bagnach/

 

Zebe
O mnie Zebe

Large Visitor Globe

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura