Nie do końca jest prawdziwa opinia, ze Hipokrates – ojciec medycyny, jak go nazwano – leczył swoich pacjentów za darmo. Owszem, brał on pod uwagę status majątkowy tych osób, ale to nie oznacza, ze leczył za darmo. Jedno jest pewne – Hipokrates szkolił w swoim szpitalu na wyspie Kos adeptów medycyny za darmo. W zamian żądał spełnienia przez nich zasad etycznych, którym sam hołdował. To stąd wzięła się słynna przysięga, którą składają lekarze.
W owym czasie na drugim biegunie znajdowali się sofiści, którzy z zasadzie z medycyną mieli niewiele wspólnego. Głosili jednak swoją filozofię w oparciu o większe prawa dla silnych, kosztem słabszych i na dodatek za swoje nauki kazali uczniom płacić. To – głównie - zjednało im opinię hipokrytów.
Hipokryzja jest zjawiskiem powszechnie znanym i z grubsza można by powiedzieć, że hipokrytą jest człowiek, który dla osobistych korzyści jest w stanie poświęcić dobro innych lub też części czy całości społeczeństwa. To ostatnie dotyczy przede wszystkim polityków – „nie patrzcie na to co robię, słuchajcie tego co mówię”.
Kończąca się dziś kampania prezydencka, była kampanią nie spotykaną do tej pory w Polsce. O ile trudno zarzucić Andrzejowi Dudzie hipokryzję to sam kontrkandydat Komorowski, jego sztab, poplecznicy oraz prorządowe media wyczerpały pokłady hipokryzji w stopniu wprost niewyobrażalnym. Tego do tej pory jeszcze nie było.
Najciekawsze jednak jest to, że Bronisław Komorowski paradoksalnie tym czym próbował zainteresować społeczeństwo w ostatnich dwóch tygodniach, wykazał sumę swojej niemocy, braku kompetencji, złej woli, a nade wszystko arogancji.
Wszystko co przedsięwziął budziło coraz większe salwy śmiechu do momentu, aż okazało się, że to wcale nie jest takie śmieszne. Na długo pozostanie w pamięci Polaków początkowa scena ze wczorajszej debaty, gdy Andrzej Duda postawił na mównicy Komorowskiego proporczyk z logo Platformy Obywatelskiej. Przerażony Komorowski chciał ten proporczyk wcisnąć Monice Olejnik, a ta obeszła się z nim w iście dramatyczny sposób, odstawiając go na podłogę za siebie, mówiąc przy okazji coś w stylu „to nie moje”. To był prawdziwy symbol hipokryzji obu tych zagonionych do rogu postaci. Jakież to było wymowne.
Może Bronisław Komorowski tego jeszcze nie wie, ale zapewne to do niego dotrze w przeciągu trzech kolejnych dni – dotrze do niego, że pokazał nam w przeciągu dwóch tygodni jak Polska nie powinna wyglądać. I za to mu dziękuję, kończąc tę krótką, kurtuazyjną wizytę.
Do poniedziałku.
Komentarze