Zebe Zebe
1146
BLOG

Przyczynek do historii.II Wojna Światowa na Śląsku

Zebe Zebe Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 8

Publikuję fragment książki mojego ojca „Boguszowice”.  Boguszowice to dziś dzielnica Rybnika położona na południowy wschód od centrum miasta . W latach ’60 ubiegłego wieku Boguszowice uzyskały prawa miejskie, cofnięte reformą samorządową Gierka. Publikowany przeze mnie fragment dotyczy pierwszych dni we wspomnianej miejscowości po wybuchu II Wojny Światowej. Myślę, że ten tekst przyczyni się do przynajmniej częściowego zrozumienia zależności polsko- niemieckich, czy jak kto woli śląsko-niemieckich dotyczących tego akurat wycinka Górnego Śląska. Rybnik był oddalony  od granicy polsko niemieckiej o 8 km.

Nadszedł rok 1939. W związku z mnożącymi się prowokacjami niemieckimi i słabym zabezpieczeniem granicy polsko - niemieckiej przez wojsko polskie trud obrony granicy przed napadami niemieckich oddziałów „Freikorpsu”  przejęli powstańcy śląscy. W sierpniu 1939 r. została zorganizowana samoobrona powstańcza  powiatu rybnickiego. Powstało 8 batalionów o stanie osobowym wynoszącym 3100 ludzi. W końcowych dniach sierpnia dochodziły do naszej miejscowości odgłosy wystrzałów karabinowych.  W ramach IV batalionu strzegącego odcinka granicy od Suminy do Zwonowic dowódcą 3. kompanii został Emil Macionczyk z Boguszowic represjonowany w czasach okupacji  przez Niemców .

Wojsko polskie chciało wykorzystać do celów obronnych wysoką wieżę boguszowickiego kościoła i z początkiem lipca 1939 r. urządziło na niej punkt obserwacyjny, którego jednak nie wykorzystano   w czasie działań wojennych we wrześniu 1939 r .

Ze względu na swoje położenie ziemia rybnicka nie była w polskich planach strategicznych przewidziana do obrony. Zorganizowano tylko dwa oddziały wydzielone, które miały bronić powiatu. Na terenie powiatu rybnickiego  stacjonowała Obrona Narodowa „Rybnik” pod dowództwem mjr  Władysława Mażewskiego. W jej skład wchodził 1 batalion piechoty 75 pułku piechoty, 1 batalion Obrony Narodowej „Rybnik”, 55 Dywizja Piechoty Rezerwowej, 1 kompania kolarzy i 1dywizjon 23 pułku artylerii lekkiej. Te nieliczne oddziały miały osłaniać południowe skrzydło grupy operacyjnej „Śląsk” na kierunku uderzenia Niemców na Pszczynę i opóźniać marsz wojsk hitlerowskich na linii Rybnik – Wodzisław – Bogumin. Siły te były nieliczne i władze wojskowe przewidywały, że obrona Rybnika będzie z góry skazana na niepowodzenie.

Na tak słabo obsadzoną linię frontu 1 września 1939 r. o godz. 5.00 uderzyły przeważające siły wroga z groźną dla obrońców V Dywizją Pancerną. Rybnik został zajęty w godzinach rannych. W godzinach południowych czołgi niemieckie osiągnęły Żory.

W samych Boguszowicach walk nie toczono. Już we wczesnych godzinach rannych słychać było strzały karabinowe i armatnie, które z upływem godzin przenosiły się z zachodu na wschód. Przed wybuchem wojny liczono się z możliwością ataku gazowego. Zachęcano ludzi do sporządzania masek, które – nałożone na twarz – miały filtrować powietrze. Dnia 1 września unosiła się nad łąkami mgła.  Niektórzy ludzie wpadali w panikę, gdyż brali ową mgłę za opary gazu. Naczelnik gminy z trudem tłumaczył spanikowanym, że nie ma ataku gazowego. W godzinach południowych słychać było gwałtowną wymianę ognia z rejonu Żor. Od wczesnych godzin rannych dochodził do uszu daleki szum silników samolotów, które leciały z bombami na wschód. W godzinach przedpołudniowych zaczęli przechodzić przez wieś z kierunku Brzezin (na południe od Rybnika)  uciekinierzy a także nieliczne oddziały polskich żołnierzy. Jeden oficer przekonywał ludzi, by nie opuszczali swych domostw, zapewniając ich, że Polska tu wkrótce wróci. Boguszowiczanie, którzy opuścili swe domy i uchodzili przez Kłokocin (pomiędzy Boguszowicami a Żorami ) w kierunku Żor, nie uszli daleko, gdyż Żory były już w rękach Niemców. Kilku żołnierzy polskich zostało w okolicach Boguszowic wziętych do niewoli przez bojówkę złożoną z miejscowych Niemców. Przebywali oni przez kilka dni w budynku gminnym, po czym zostali przetransportowani do obozu jenieckiego.

Wielu mieszkańców wsi w tych pierwszych dniach wojny było zaskoczonych zachowaniem niektórych boguszowiczan. Wiedziano już wcześniej, kto sympatyzuje z Niemcami, kto należy do „Volksbundu”, kto posyła swoje dzieci do niemieckiej szkoły mniejszościowej  w Chwałowicach i od nich żadnej niespodzianki nie oczekiwano. Natomiast bulwersował ludzi fakt, że nagle jak grzyby po deszczu zaczęli się ujawniać  różni „Niemcy” , którzy – kalecząc język niemiecki -  zaczęli się głośno obchodzić ze swoją niemieckością, podczas, gdy wielu znanych Niemców zachowywało się powściągliwie, gdyż czuli się zawiedzeni faktem, że nie wróciły ich wymarzone „wilhelmowskie” Niemcy, na które czekali, ale hałastra pełna nienawiści do wszystkiego co polskie.  Również w sąsiednich Gotartowicach pewna część mieszkańców nie zachowała się godnie. Wiwatowano na cześć przejeżdżających wojsk niemieckich, obsypywano żołnierzy kwiatami, tworzono szpalery z hitlerowskimi chorągwiami.

Nastała okupacja. Ludzie nie mogli uwierzyć w tak nagłą klęskę, gdyż byli przekonani o sile polskiej armii ukazywanej w propagandzie. Przed oczyma mieli plakaty z podobizną marszałka Rydza-Śmigłego na tle lecących samolotów, z napisem „Nie oddamy ani guzika”. Wielu porażała konfrontacja niemieckich czołgów z konnymi zaprzęgami polskiego wojska. 

Wojskom niemieckim towarzyszyli urzędnicy administracyjni i gospodarczy, którzy na zdobytym terenie zaczęli organizować administrację niemiecką. Pierwszym niemieckim starostą landratem         w Rybniku został Ernst Dreves z Eisleben. Polaków usunięto od wszelkich urzędów. Niemców z Rzeszy było początkowo mało. Oparto się więc na Niemcach miejscowych nie mających doświadczenia   w pracy administracyjnej. Potem zaistniał czas przebudowy wojennej powiatu. Dreves odszedł  w 1940 r. Na jego miejscu przez kilka miesięcy funkcję landrata sprawował asesor rządowy Wilhelm Dübner, a od 1 stycznia  1941 Wolfgang Geissler.  Po nim w styczniu 1942 r. landratem rybnickim został Martin Elsner, wysoki funkcjonariusz SS, który pełnił tę funkcję do stycznia 1945 r.   

W Boguszowicach w pierwszych dniach okupacji rządzili miejscowi volksbundowcy. Przez jakiś czas miejscowy urząd gminny był nadzorowany przez Bürgermeistra  Chwałowic o nazwisku Josef Alt. Do Boguszowic przyjeżdżał na koniu i z wysokości siodła zapoznawał się z problemami wsi.

Tuż po opanowaniu Górnego Śląska Niemcy zaczęli bardzo energicznie usuwać wszystkie ślady polskości. Zniszczono wszystkie polskie napisy. Na cmentarzu boguszowickim hitle¬rowcy wysadzili w powietrze pomnik powstańców śląskich. Niszczono też polskie napisy na nagrobkach. Polska nazwa kopalni „Szyby Jankowice” została zastąpiona niemiecką „Blücherschächte”. Niemczono też polskie imiona i nazwiska, np. Bolesław na Boleslaus lub Claus, Mieczysław na Miezeslaus, Róża na Rosa itp.

W Boguszowicach funkcjonowała przed wojną dobrze wyposażona biblioteka Towarzys¬twa Czytelni Ludowych (TCL).  Jej księgozbiór przestał istnieć. Pewna ilość książek prze¬chowała się w niektórych prywatnych domach, co wymagało odwagi, gdyż  posiadanie pol¬skich książek było zakazane. Większość książek została spalona przez spanikowanych ludzi. Odbiorniki radiowe musiano oddać. Swoją bibliotekę mieli również boguszowiccy harcerze. Podzieliła ona ten sam los.

Boguszowiczanom aktywnym  w okresie międzywojennym w polskim życiu politycznym, przewidzianym do wysiedlenia zajęto domy mieszkalne i zabudowania gospodarcze, zamierzając je po wojnie przekazać zasłużonym żołnierzom. Jednak Niemcy odstąpili ostatecznie od zamiarów masowej deportacji tych ludzi już w czasie wojny ze względu na pojawiający się brak siły roboczej i odłożyli sprawę do czasu jej zakończenia. Jednak nauczycieli polskich, nie-Ślązaków zmusili od razu do opuszczenia wsi.

Mieczysław Kula

C.D.N.

Zebe
O mnie Zebe

Large Visitor Globe

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura