Zebe Zebe
5016
BLOG

"Macać kury na Mazury" czyli o krześle

Zebe Zebe Polityka Obserwuj notkę 64

Chciałem napisać, że jestem kategorycznym przeciwnikiem burd na zebraniach ( wiecach) wyborczych. Kwestą do rozstrzygnięcia pozostaje to, co jest potocznie określane jako burda, bo do burdy jakoż i tanga trzeba dwojga. Otwarte wiece, zebrania mają to do siebie, ze wolno przyjść każdemu i  wygardłować wszystko to co  go jakoś  tam uwiera lub też z czym się nie zgadza. Jeżeli nie bije, nie pluje i nie używa środków pirotechniczno – obezwładniających, to szafa gra.

Rzecz oczywiście o czwartkowym spotkaniu ustępującego – jak to określił jeden z komentatorów telewizji publicznej -  prezydenta, który występując na wiecu w Lublinie, wdał się w  charakterystyczną dla niego wymianę zdań z oponentami w postaci  grupki  „korwinistów”.  Można domniemać, że to lotne brygady JKM-a, gdyż wczoraj pojawili się na wiecu kontrkandydata do „tytułu” Andrzeja Dudy. Domniemam, ze ci sami, ale nie wykluczam, że inni. U Dudy nie dopchali się jednak  na odległość werbalną. Pomachali więc propagandowymi  gadżetami i  cichaczem się  zmyli.

W Lublinie mieli praktycznie wolny plac, jak mawiamy na Śląsku, bo stanowili prawie połowę obecnych na wiecu o zgodzie i bezpieczeństwu. Dlatego też sobie swobodnie folgowali, rubasznie czasami rymując. „Macać kury na Mazury”, „Kto nie skacze…” itp., itd. Przeraziło mnie jednak, gdy zobaczyłem pomiędzy tą grupą korwinistów, a uczestnikami popierającymi Komorowskiego, małego chłopaczka, na oko z wczesnego gimnazjum, trzymającego w podniesionych rączkach kartkę  z hasztagiem   #popieramkomorowskiego. Wstrząsające wrażenie. Przyznajcie sami.

Mnie jednak zaskoczyła w jakimś sensie reakcja jeszcze urzędującego prezydenta. Zamiast podjęcia próby dialogu z tą korwinistyczną  grupką, Komorowski wbrew hasłu o zgodzie wdał się w konfrontację.

Wyszła na jaw jego koszmarna natura. Zaczął odpowiadać na inwektywy inwektywami.  Co gorsza zrobił to jak zawsze bezosobowo, tchórząc i przecząc sam sobie mówiąc o bezpieczeństwie. O bezpieczeństwie  może mówić tylko ktoś, kto staje naprzeciw adwersarza z podniesioną przyłbicą. Na to Komorowskiego nigdy nie było stać. Cóż więc wykrzyczał Komorowski w Lublinie ?

„Znam innego specjalistę od kur”, by dodać „ten co chce wetować wszystko co chodzi, fruwa i się rusza”.

Co biega w głowie prezydenta może wiedzieć tylko on sam. Nam pozostają domysły – nie mylić z interpretacja jego doradców  tej samej próby.

Pokuszę się więc o moją interpretację. Nie będę zapewne odkrywczy.

Specjalista od macania kur to zapewne jurny Korwin, który nie dorobił się jeszcze (?) piątki dzieci. A ten oszołom od wetowania to kandydat Duda.  Wszystko to w konwencji wiejskiej z wydatną  pomocą gawiedzi, która fruwa  i się rusza. Takie wiejskie klimaty.

Tymczasem kandydat Komorowski nie podjął jeszcze ostatecznej decyzji co do jego udziału w debacie prezydenckiej przed pierwszą turą. Okazuje się, że jego sztab wyborczy jest przerażony pustym krzesłem, do którego pytania mieliby zdawać obecni uczestnicy debaty. Pozostaje do rozstrzygnięcia, czy Komorowski miałby stać na tym krześle, czy też na nim siedzieć. To jest więc największa  zagwozdka  otoczenia prezydenta.

Od myślenia ponoć głowa nie boli.

Zebe
O mnie Zebe

Large Visitor Globe

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka