Zebe Zebe
1390
BLOG

Małpi Interes

Zebe Zebe Polityka Obserwuj notkę 6

Ale czasów dożyliśmy. Coś by się chciało napisać, a tu jak z rogu obfitości sypią się tematy. Trudno nadążyć z czytaniem, a co dopiero z jakąś analizą zważywszy, ze to co wczoraj było „prawdą” dziś nią już niekoniecznie jest.

Ostrzelany Bronkobus, Schetyna jockerem, prokuratura traci cnotę,  Lis tropi Żydokomunę, a TVN sprzedany. No i jak tu żyć w błogości. Nie da rady. Po prostu nie da rady. Jak ktoś oglądał braci Marx w  Monkey Business , to wie o co mi chodzi.

No to ja sobie wybiorę Lisa, Tomasza  Lisa dla jasności. I tu już muszę na samym początku wyjaśnić, że to co dziś napisano w temacie „żydostwa” teścia kandydata Dudy,  w niczym nie zaszkodzi Lisowi ze strony „swoich” wbrew oburzeniu  wszelakiegp  prawactwa. Ta wstawka ma pobudzić emocjonalnie co najwyżej sympatyków Dudy. Zresztą tekst zasługuje na miano surowego kotleta, który do odgrzania słabo się nadaje, albo i wcale. Jest zaś coś innego, co mnie niejako zmusiło do sięgnięcia pamięcią wstecz. Tym czymś są stare metody stosowania prowokacji przez redaktora Lisa, które – umówmy się – nie przystoją dzisiejszym czasom i co najwyżej mogą budzić uśmiech politowania nawet u mało rozgarniętych wyborców. Co jak co, ale to już było. Wtedy się powiedzmy sprawdziło. Dziś zaś tchnie myszką.

Onegdaj był taki czas, że w szrankach prezydenckich zawodów stanęli naprzeciwko siebie Wałęsa i Mazowiecki lekko się kąsając czy też kopiąc po kostkach za sprawą usłużnych mediów. Salon oczywiście postawił na Mazowieckiego robiąc  w domyśle z Wałęsy głupka.

Przyjaźń Michnika i Wałęsy zaczynała trzeszczeć w posadach. Wałęsa dowiedział się, że Michnik oraz znaczna część elity solidarnościowej nie poprze jego kandydatury w wyborach. W pierwszym odruchu Wałęsa odebrał GW logo Solidarności. Doszło też chyba do niego, że na dotychczasowych przyjaciół nie może liczyć. Został postawiony przed wyborem: marginalizacja na scenie politycznej lub walka o prezydenturę, czyli ucieczka do przodu. Wałęsa musiał, więc na własną rękę zadbać o przeciągnięcie Służb na swoją stronę. Doskonale wiedział o istnieniu kwitów na jego temat.

To, że po wygranych wyborach obiecał funkcjonariuszom nietykalność, nie ulega wątpliwości w świetle przyszłych jego ruchów kadrowych w Kancelarii Prezydenta.

Myślę jednak, że Wałęsie dopisało szczęście. W pierwszej turze wyborów odpadł Mazowiecki.

Można dziś już tylko gdybać, czy gdyby w II turze znalazł się Wałęsa i Mazowiecki, to czy służby nie wyciągnęłyby kwitów na Wałęsę. Ciekawe, jakie media by to opublikowały?

Stało się jednak inaczej. Wszystkie siły skupiły się na kandydacie Tymińskim. Nastąpiło ponowne zwarcie szeregów  na skutek realnej groźby rozwalenia  krystalizującego się nowego Układu.

W II turze wyborów Tymiński jeździł po całej Polsce na wiece i spotkania wyborcze. Te wiece i spotkania były w sposób regularny i zorganizowany stale zakłócane. Za Tymińskim jeździła grupa około pięćdziesięciu młodych ludzi, którzy wchodzili na jego wcześniej zapowiedziane wiece i przez cały okres ich trwania, starali się je zagłuszyć. Nieustannie skandowali: "Agent KGB!", "Agent SB!", "Do Peru!". Ich wrzaski były tak głośne, że Tymiński miał problemy ze swymi wystąpieniami, nawet przy użyciu dwóch zestawów nagłaśniających jednocześnie.

Gazeta Wyborcza oddelegowała Agnieszkę Kublik i Piotra Najsztuba aby śledzili i relacjonowali „odpowiednio”  każdy krok Tymińskiego. Była jeszcze Monika Olejnik, która brała udział we wszystkich konferencjach prasowych Tymińskiego.  Tymiński wspominał także, że  od czasu do czasu pokazywał się tam również  Tomasz  Lis.

1 grudnia, na 9 dni przed II turą wyborów, doszło do  konferencji prasowej w TVP 1, pomiędzy Wałęsą,  a Tyminskim.

Wyselekcjonowani dziennikarze, głównie krajowi, w liczbie ponad 170, zadawali w pięciominutowych blokach przez blisko dwie godziny pytania do Tymińskiego i Wałęsy. A wśród nich znane po dziś dzień, a obecne w głównych mediach III RP przez ćwierćwiecze, telewizyjne twarze, radiowe głosy i gazetowe pióra – Maciej Łętowski, Ewa Milewicz, Janina Paradowska, Monika Olejnik, Wojciech Maziarski, Tomasz Lis czy Grzegorz Miecugow. 

Gdyby zastosować dzisiejsze standardy, tamtą konferencję można nazwać by linczem na Tymińskim. Okazało się przy okazji jak zdezorientowane było polskie społeczeństwo tą całą  wojną na górze. Tymiński był kandydatem niepoważnym chociażby dlatego, że był człowiekiem z nikąd, a mimo to spora część wyborców uwierzyła w coś, co było zwykłą abstrakcją.

Dziś sytuacja zmieniła się o tyle, ze Andrzej Duda nie jest postacią z nikąd. Trudno też stosować wobec niego tamtą prymitywną  taktykę. A jednak Tomasz Lis idzie w zaparte budząc co najwyżej politowanie. Tego już nikt nie kupi.

Mógłbym postawić pytanie – do czego zdolni są jeszcze ludzie pokroju Lisa. Mógłbym, ale nie zadam, bowiem ludzie pokroju Tomasza Lisa są zdolni do wszystkiego. Ich problem polega jednak na tym, że dziś intrygę trzeba wykonać  perfekcyjnie. Po tym co obserwujemy, można napisać, że to ich po prostu przerasta.  

Skromność i umiar, otwartość i konsekwencja w działaniu – i tłumaczenie, pełny kontakt – to metody dibrek komunikacji ze społeczeństwem. Media są przychylne – do czasu. I należy je hołubić i wykorzystywać. Nie dla czarengo PR, jak to robił PiS – tylko dla pokazywania sukcesów.(…). Rząd ma mało czasu, zanim elektorat, podburzany przez media i opozycję nie zacznie się „nudzić” i w tym czasie – maksimum 6 miesięcy – ma czas na zarysowanie i przygotowanie reform – finansów, nowego budżetu, służby zdrowia, oświaty i administracji – i następne 1,5 roku na ich realizację. Bo wyniki muszą być widoczne dokładnie za 4 lata – na przyszłe wybory.

-Azrael’2009

Zebe
O mnie Zebe

Large Visitor Globe

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka