Zebe Zebe
1704
BLOG

Konwój z Mordoru

Zebe Zebe Polityka Obserwuj notkę 20

Zadufanie jest przeciwieństwem skromności lub wstrzemięźliwości. A przede wszystkim jest świadectwem braku realizmu w stosunku do samego siebie. Człowiek zadufany sądzi, że może bardzo wiele, a jeżeli mu się to nie udaje , to winę zrzuca nie na siebie, lecz na liczne zewnętrzne okoliczności, które uniemożliwiły mu realizację planów lub też stoją w sprzeczności z jego oceną rzeczywistości.

Doskonałym – jak dla mnie – przykładem takiej postawy jest europoseł  Szejnfeld, którego „złote myśli” co rusz budzą uśmiech politowania głównie u twitterowiczów, ale nie tylko. Nie tak dawno  temu zasłynął powiedzeniem, że Platforma wprowadzi reformy gdy zacznie rządzić samodzielnie. Ile w tym pomyłki, a ile wiary Szejnfelda w to co mówi, trudno dociekać.

Oryginalnie też zachował się pan Szejnfeld w ostatniej „kawie na ławę” twierdząc, że „perturbacje” na  sali japońskiego parlamentu z udziałem polskiego  prezydenta i jego Kozieja świadczą o tym, że strona japońska nie dopilnowała protokołu dyplomatycznego, czego wynikiem było to, co wszyscy, którzy chcieli, zobaczyli. Co najwyżej więc – to Japończycy się skompromitowali. Strach pomyśleć, co by zrobił nasz prezydent, gdyby oprowadzono go po ZOO, ale zostawmy ten temat na boku.

Jednakże wspomniany europoseł zainspirował mnie niejako do przyjrzenia się stanowi posiadania naszego prezydenta – naszego w rozumieniu – wybranego w powszechnych wyborach. Już na pierwszy rzut oka na czoło   wysuwają się postacie  takiego kalibru jak profesorowie Nałęcz, Filar, Kuźniar oraz przyboczny Koziej. Żaden z nich nie przeskoczy drugiego nie mówiąc już o osobie samego Prezydenta. To przecież towarzystwo skrojone na jego  miarę i możliwości.

Ludzie ukształtowani w innej rzeczywistości, mówiący dziwnym jak na XXI wiek językiem pełnym komunałów, niezrozumiałych zwrotów oraz silących się na dowcip (Nałęcz) rodem spod budki z piwem, są zapleczem intelektualnym Komorowskiego. Pałac Prezydencki nie wykreował żadnego polityka, którego można by zaliczyć do przynajmniej średniego pokolenia. To nie tyle zastanawiające, co symptomatyczne. Mnie to się kojarzy bardziej  z mitycznym Mordorem rodem z filmów fantasy niż z prężnym i kreatywnym ośrodkiem władzy.

By na chwilę pozostać w konwencji owego Mordoru, warto sobie uświadomić, że w Polsce, w coraz większej ilości gmin największym pracodawcą stają się urzędy gminne i podległe im firmy. Urzędy finansowane z podatków obywateli. Taka sytuacja jest jedną z przyczyn  zaskakujących wyników ostatnich wyborów samorządowych. Szeroko rozumiana prowincja staje się na naszych oczach feudalną strukturą rządzących, elementem wspomnianego Mordoru.

Czytam, że wkrótce 16 tzw „Bronkobusów” ma wyruszyć w Polskę. Oczywiście kandydat Komorowski nie rozdzieli się na szesnaście części. Zapewne propagandowo wybierze się w kilka tras. Zapewne też nie zobaczymy w tych pojazdach ani Nałęcza, ani Kuźniara, Filara, ani też Kozieja. Konwój z Mordoru wyruszy bez nich.

Zobaczymy za to  aktywistów Platformy Obywatelskiej, która  to sfinansuje. Znamienne jest jednak także  to, że w natłoku bronkobusów prezydent zostanie zepchnięty niejako na drugi plan, tak by odzywał się nie za często i nie za długo. Wszyscy w PO doskonale przecież wiedzą, że na obecnym etapie największym konkurentem Komorowskiego jest sam Komorowski.

 Mnie taka sytuacja znów się jakoś tam kojarzy. Kojarzy mi się z czasami  chińskiej rewolucji kulturalnej, Słabnący i tracący wpływy Mao Tse Tung  stworzył Czerwoną Gwardię, rozsyłając ją  po całych Chinach tylko po to, by przedłużyć okres chińskiego szaleństwa.

Polska się jednak zmienia. Dowodem na to są chociażby młodzi jeszcze ludzie – Duda, Jarubas, Ogórek. Niezależnie od motywacji  oraz szans w prezydenckim wyścigu trzeba oddać tym ludziom jedno – wykazują się odwagą, a w przypadku kandydata PIS – ponadprzeciętną determinacją, bardzo dużą wiedzą i sporym doświadczeniem.

Potencjalne zwycięstwo Dudy zmieni Polskę niezależnie od tego, co po wygranych wyborach zacznie on realizować. Jego zwycięstwo będzie sygnałem przede wszystkim  dla młodych ludzi, że można. Będzie nowym impulsem, tak potrzebnym w dobie marazmu trwającego już nie pięć, ale osiem lat. O to toczy się dziś walka.

Nie sądzę, by bronkobusy były w stanie odmienić bieg wydarzeń. Druga tura wyborów prezydenckich jest dziś praktycznie pewna. Nie wiem, co musiałoby się stać nieprzewidywalnego, by tak się nie stało, a wtedy największym konkurentem Komorowskiego nie będzie już on sam. Dojdzie jeszcze Andrzej Duda.

Zebe
O mnie Zebe

Large Visitor Globe

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka