24 stycznia 2015 r. RAŚ po raz siódmy zorganizował Marsz Pamięci Ofiar Tragedii Górnośląskiej pod bramę obozu Zgoda w Świętochłowicach. Obozu Zgoda, gdzie od lutego do listopada 1945 r. komunistyczne, nie ukształtowane ostatecznie władze z inspiracji i polecenia Sowietów przetrzymywały Górnoślązaków oraz osoby różnych narodowości jako element niebezpieczny, w zamyśle Sowietów, rozważających wywózkę wszystkich Górnoślązaków poza obręb tego regionu. Szacuje się, że osadzono tam nawet do 6 tys. osób, z czego ok. 2,5 tys. zginęło.
Tymczasem już na kilka tygodni przed marszem w środowisku RAŚ trwało „urabianie” śląskiej społeczności, przypominając w sposób mniej lub bardziej zawoalowany rzekomy udział w tej zbrodni niezdefiniowanego jeszcze państwa polskiego.
Wymownym tego przykładem jest wywiad opublikowany w Jaskółce Śląskiej z żyjącym więźniem świętochłowickiego obozu, któremu nadano tytuł „Byłem więźniem polskiego komunistycznego obozu koncentracyjnego, czyli historia bez retuszu”. Sam wywiad nosi wartość historyczną, ale rozmówca nie używa w nim zdania zamieszczonego w tytule. Jest to więc klasyczny przykład manipulacji pod tezę złożoną z półprawd i ewidentnych przekłamań, lansowaną przez RAŚ od lat – przyczyną wszystkich krzywd Górnoślązaków jest państwo polskie od początku powstania II RP. Na wzór „Mędrców Syjonu” stworzono więc teorię spiskową, obarczając winą nie tylko państwo polskie, ale także Polaków i tych Górnoślązaków, którzy kwestionują działalność RAŚ. No i wreszcie to nasuwające się skojarzenie z „polskimi obozami”… majstersztyk, nieprawdaż ?
Oczywistym i potwierdzonym historycznie faktem jest, że obóz w Świętochłowicach został uruchomiony z inspiracji Stalina, a wykonany przez armię sowiecką wraz z bezpieką opanowaną przez sowietów i żaden polski żołnierz walczący w „polskim” wojsku nie przyłożył do tego ręki. Czym zaś była bezpieka na Górnym Śląsku, to też nie jest tajemnicą. IPN opublikował na ten temat sporo materiałów. Tak więc używanie zwrotu „polski komunistyczny obóz koncentracyjny” jest nie tylko fałszem. Jest celowym aktem propagandowym rozpowszechnianym przez środowiska RAŚ.
Żeby jednak „orkiestra grała dalej” to wypada temat pociągnąć. Jeszcze tego samego dnia po skończonym marszu Jerzy Gorzelik pisze:
„Dziś w Marszu na Zgodę jak zwykle niesiono dziesiątki górnośląskich flag. Pojawiły się także dwie flagi niemieckie, co nie dziwi wobec udziału w marszu członków stowarzyszeń mniejszości niemieckiej i sporego udziału niemieckich Gónoślązaków w ogólnej liczbie ofiar obozu w Świętochłowicach-Zgodzie. Czarno-czerwono-żólta flaga republiki na niektórych "polskich patriotów" (cudzysłów nieprzypadkowy) działa podobnie jak swego czasu na narodowych socjalistów. Świadectwem owej reakcji jest tekst na znanym ze specyficznego pojmowania patriotyzmu i miłości bliźniego portalu. Autor ubolewa przy tym nad brakiem flag polskich. Ano nie było, bo "polscy patrioci" wolą pluć na cudzą flagę niż przyjść z własną”.
Można się domyślać o jaki portal tutaj chodzi, ale to wcale nie jest najistotniejsze w wypowiedzi Gorzelika. On od zawsze strzelał zza węgła gdyż nigdy nie grzeszył odwagą, co też ni jak pasuje do etosu Górnoślązaka stającego w obronie swojego „Heimatu”.
Pójście na marsz zorganizowany przez RAŚ z polska flagą można by porównać do uczestnictwa w marszu skrajnej lewicy z flagą na której umieszczono swastykę. Gorzelik doskonale o tym wie potwierdzając to pośrednio w swoim mętnym wywodzie. Skutki tego mogłyby być tylko jedne. W najlepszym przypadku oplucie bądź kuksańce. Jasno też z owego gorzelikowego przekazu wynika, że tak naprawdę obecność „polskich patriotów” ( obojętnie kogo pod to określenie podciąga) na jego marszu jest co najmniej niemile widziana. No i wylazło szydło z worka.
Nie ulega wątpliwości, że RAŚ się radykalizuje - co jest odpowiedzią na nikły odzew społeczny mieszkańców Górnego Śląska. Na dodatek niedawne wydarzenia związane ze strajkami w śląskich kopalniach spotkały się z nikłym odzewem RAŚ. Bardziej w tym czasie interesowały ich ścieżki rowerowe w Katowicach i związany z tym konflikt z PO.
No cóż – zielony Śląsk musi mieć ścieżki rowerowe i swojego zarządcę o czym na pewno marzą ludzie Gorzelika. Tak więc do kolejnej rocznicy.