W ODWROCIE
Tuż po objęciu władzy przez sanację, czynniki rządowe pozbawiły Korfantego intratnych posad w górnośląskich instytucjach gospodarczych. Współpracą z Korfantym przestali być zainteresowani polscy przemysłowcy, bowiem sanacja pozbawiła go wpływów na administrację państwową. Jeśli do tej pory przywódcę chadecji uważano za „męża opatrznościowego" wielkiego przemysłu, to w nowej sytuacji politycznej stał się on uciążliwym, zbytecznym partnerem, z którym powiązania nie pomagały, ale mogły wręcz szkodzić.
Trudno komukolwiek zaprzeczyć, że Wojciech Korfanty zdecydowaną większość swojej obecności w polityce poświecił na przyłączenie do odrodzonej Polski ziem zaboru pruskiego, a w szczególności Górnego Śląska. Cały ten okres czasu spędził jako polski polityk, działając w realiach państwa niemieckiego, działając w jego strukturach prawnych. Prowadzenie propolskiej polityki w tych warunkach było wyjątkowo trudne bez dobrych relacji nie tylko z ludźmi zamieszkującymi ten obszar, ale także z przedsiębiorcami oraz politykami niemieckimi. Jak już pisałem, Korfanty uważał za osobisty sukces to, ze w trakcie trwania III powstania śląskiego, ani jeden zakład pracy nie został zamknięty, a przecież zdecydowana ich większość była w rękach niemieckich. Odegrał też ważna rolę w czasie I wojny światowej popierając początkowo Niemców, o co sami oni zabiegali.
Po przyłączeniu części Górnego Śląska do Polski ostro przeciwstawił się nieodpowiedzialnym pomysłom „repolonizacji” niemieckiego przemysłu, co miało wiązać się z jego nacjonalizacją. Nie zgadzał się też z polską polityką dotyczącą naszego południowego sąsiada – Czechosłowacji. Jako człowiek o wielkich ambicjach, widzący Polskę inaczej niż to proponowała większość rządów w Warszawie, podjął ponownie walkę. Tym razem z sanacją, nie zgadzając się z jej pomysłem na Polskę.
Poufny protokół Antoniego Olszewskiego, zaufanego lobbysty polskiego kapitału, byłego ministra handlu i przemysłu, , posła nadzwyczajnego i ministra pełnomocnego II RP, oparty na raportach oddziału wywiadowczego ministerstwa skarbu, brzmiał jak „najlepszy kryminał”. Spośród wielu domniemań, a w zasadzie na ich podstawie, w raporcie znalazły się zarzuty o przywłaszczenie wartości materialnych, a także o współpracę z kapitałem niemieckim. W raporcie „odkryto” coś, z czym Korfanty nigdy się nie ukrywał, a mianowicie to, że w swojej prasie publikował i promował niemieckie oferty gospodarcze. Korzystając z niemieckich subwencji Korfanty nie walczył z Polską, nie popierał niemieckiego nacjonalizmu lecz walczył z sanacją oraz jej rządami.
W następstwie permanentnych ataków sanacji, sprawa przestępstw podatkowych i pobierania subwencji od przemysłowców stała się jesienią 1927 roku przedmiotem dochodzeń Sądu Marszałkowskiego, przed który Korfanty został powołany jako poseł. W sprawach podatkowych Sąd nie dopatrzył się winy Korfantego, znacznie gorzej dla niego ocenił jego związki finansowe z organizacją górnośląską przemysłowców, stwierdzając: „Sąd orzeka, że pobieranie subsydiów od Górnośląskiego Związku Górniczo-Hutniczego przez posła Wojciecha Korfantego w okolicznościach, w jakich to czynił, nie licowało z godnością posła i publicysty." Sąd orzekł również, że „postępowanie posła Wojciecha Korfantego, jako prezesa Rady Nadzorczej Banku Śląskiego, nie było zgodne z przepisami prawa dobrymi obyczajami kupieckimi". Dodać jednak należy, że podobne zarzuty można by postawić także innym politykom, a w tym z obozu sanacji. Nie zmienia to faktu, że wiarygodność Korfantego została poważnie naruszona i poddana w wątpliwość opinii publicznej.
Sanacji mogło się wydawać, że po wyroku Sądu Marszałkowskiego Korfanty bezpowrotnie skończył się jako polityk. Z triumfem głosiły to pisma prorządowe. Wskazywać na to mogły wypadki, jakie rozgrywały się w łonie ogólnopolskiej organizacji Chrześcijańskiej Demokracji, w której część komórek orientowała się na współpracę z rządem. Sanacja zręcznie to wykorzystywała, przeciągając na swoją stronę część organizacji, niektórych wybitniejszych działaczy. W ocenie kierownictwa Chrześcijańskiej Demokracji postać Wojciecha Korfantego, który w następstwie Sądu Marszałkowskiego stanął pod pręgierzem opinii publicznej, kompromitowała ruch. Kiedy w grudniu 1927 roku Śląski Zjazd Wojewódzki Chrześcijańskiej Demokracji zadeklarował autonomię organizacji śląskiej, wówczas władze ogólnopolskie stronnictwa rozwiązały śląską organizację i pozbawiły Korfantego praw członka.
Mimo rozłamu autonomiczna organizacja chadecji na czele z Wojciechem Korfantym przetrwała najtrudniejszy okres . Wobec ataków sanacji na stronnictwa opozycyjne, nasilały się tendencje do współpracy między ugrupowaniami wrogo ustosunkowanymi do sanacji. Na terenie województwa śląskiego głównym partnerem chadecji stawała się Narodowa Partia Robotnicza. Ideologia i program społeczny zbliżały obie partie do siebie, chociaż nie brakowało przeciwników tej współpracy, wywodzących się głównie spośród działaczy Zjednoczenia Zawodowego Polskiego, centrali związkowej ideologicznie podporządkowanej Narodowej Partii Robotniczej. Perspektywa nawiązania ścisłej współpracy z Narodową Partią Robotniczą oznaczała wzmocnienie pozycji Korfantego.
Sanacja nie doceniała jednak innego, nader ważnego elementu, a mianowicie narastania w łonie społeczeństwa sił, które nie chciały pogodzić się z kursem pomajowych rządów. Te właśnie siły, zmierzając do konsolidacji i stworzenia frontu walki z sanacją, wyłoniły Centrolew, grupujący stronnictwa centrum i lewicy.
Idea stworzenia antysanacyjnej koalicji przyświecała w działaniu politycznym także Wojciechowi Korfantemu, a jej wyrazem były między innymi wspólne wiece organizowane przy udziale Chrześcijańskiej Demokracji, Narodowej Partii Robotniczej i Polskiej Partii Socjalistycznej, w czasie których (Katowice, 26 X 1928) protestowano przeciw rządom sanacji, rozwiązaniu Sejmu Śląskiego, oraz domagano się usunięcia Grażyńskiego z funkcji wojewody śląskiego.
Korfanty, opowiadając się za konsolidacją sił opozycyjnych, widział potrzebę zblokowania przede wszystkim ugrupowań centrum prawicy, przeciwny był natomiast współpracy z lewicą, konkretnie z Polską Partią Socjalistyczną, bowiem traktował jej podstawy ideowe i program społeczny jako nie do pogodzenia z zasadami Chrześcijańskiej Demokracji. Z tej właśnie racji śląska organizacja Chrześcijańskiej Demokracji nie uczestniczyła w krakowskim kongresie Centrolewu.
C.D.N.
Poprzednie części:
http://andromeda.salon24.pl/617489,polityk-pogranicza
http://andromeda.salon24.pl/617813,polityk-pogranicza-kreta-droga-na-slask
http://andromeda.salon24.pl/617926,polityk-pogranicza-ku-referendum
http://andromeda.salon24.pl/618197,polityk-pogranicza-w-strone-polski
http://andromeda.salon24.pl/618333,polityk-pogranicza-nowy-lad
http://andromeda.salon24.pl/618897,polityk-pogranicza-na-wojnie-z-sanacja
Komentarze